Koszty zakupu energii pochłaniają znaczną część domowego budżetu. Nie dziwi więc, że wiele osób marzy o domu, w którym koszty takie w ogóle nie występują. Nie jest to jedynie mrzonka. Dzięki ciągłemu rozwojowi odnawialnych źródeł energii koncepcja domu zeroenergetycznego, a zwłaszcza o zerowym bilansie energetycznym jest możliwa do zrealizowana już dziś.

Choć pojęcia „dom zeroenergetyczny” oraz „dom z zerowym bilansem energetycznym” mogą wydawać się tożsame, nieco się między sobą różnią. Dom zeroenergetyczny to taki, który w ogóle nie zużywa tzw. pierwotnej energii elektrycznej, czyli produkowanej w elektrowni. Wymaga zatem takiej instalacji fotowoltaicznej, która jest w stanie w całości pokryć jego zapotrzebowanie na energię. W polskich realiach, z kilku względów, m.in. braku rozliczenia nadwyżek energii produkowanych przez instalację fotowoltaiczną przez sprzedawcę energii, osiągnięcie standardu domu zeroenergetycznego jest właściwie niemożliwe. Pozostaje więc dom z zerowym bilansem energii elektrycznej, w którym bilans energii dokonywany jest w taki sposób, by zapewnić pełne rozliczenie energii oddawanej do sieci, a tym samym zminimalizować koszty jego eksploatacji do minimum. Opłaty związane z mieszkaniem w takim domu wynoszą nie więcej niż kilkaset złotych za rok.

Do osiągnięcia standardu domu z zerowym bilansem energetycznym niezbędne jest wykorzystanie energii odnawialnej. W polskich warunkach jest to możliwe tylko dzięki pompie ciepła, która pobiera energię z otoczenia: gruntu, wody lub powietrza. Pracuje ona przez cały rok, dzięki czemu latem wytwarza nadwyżki energetyczne, które mogą zostać odebrane zimą. Choć koszt montażu pompy ciepła jest niemały, jest ona bardzo efektywnym źródłem energii, a jej eksploatacja, w porównaniu z innymi urządzeniami, takimi jak kotły gazowe, jest bardzo tania. Jej instalację najlepiej przewidzieć na etapie projektowania domu, choć można ją zamontować także w już istniejących budynkach.